Po co nam chleb na zakwasie?

Witamy serdecznie,

dzisiaj kilka słów o chlebie, który w naszej kulturze ma szczególne znaczenie. Bez niego większość z nas nie wyobraża sobie życia, bo co przygotować dzieciom na drugie śniadanie?
Jednak samodzielnie wyprodukować chleb we własnej kuchni? To raczej wyzwanie nie dla mnie…

Nie jedna z nas na początku tak myślała. Na szczęście nasza koleżanka była nieugięta i przekonywała nas, że nie ma nic prostszego, że wystarczy dobra, razowa mąka, woda, odrobina soli, trochę zakwasu i gotowe! Tak nas pozytywnie nastroiła, przywiozła w słoiku zakwas, że odkąd spróbowałyśmy, nie możemy przestać.

Zakwas to nic innego jak sfermentowana mąka, żyją w nim dzikie drożdże i szeregi innych bakterii z naszego otoczenia, dlatego zakwas w każdym domu jest specyficzny i niepowtarzalny. Te niepoliczone i niewyselekcjonowane dzikie mikroorganizmy powodują wyrastanie, spulchnianie ciasta i pojawianie się dziurek powietrza, które z kolei świadczą o żywotności zakwasu. Bardzo prosty i najbardziej naturalny proces, którego od wielu lat jesteśmy świadkami prawie na co dzień.

Chleb z ulubionej razowej mąki ze słonecznikiem, siemieniem lnianym, sezamem lub czarnuszką, pestkami dyni, żurawiną czy orzechami. Wymieszany, wyrośnięty i upieczony w naszych kuchniach. To, na co akurat mamy ochotę, bez biegania przez pół osiedla do piekarni, która i tak w najlepszym razie proponuje zmniejszoną ilość polepszaczy, spulchniaczy, barwników, stabilizatorów i innych zupełnie niepotrzebnych w pieczywie składników.

Zafundujmy sobie coś prostego, taniego i zdrowego. Dzikie drożdże i bakterie kwasu mlekowego nie zakłócają pracy przewodu pokarmowego. Gluten z żytniej lub orkiszowej mąki nie powoduje alergii na taką skalę jak ten pszeniczny. Żołądek nieobciążony rafinowaną mąką, trawi we właściwym tempie, a w jelitach nie dochodzi do zastojów, podrażnień i zakłóceń wchłaniania. No i ten cudowny zapach, który rozchodzi się po całym domu, u nas zazwyczaj bardzo wcześnie rano… - nie do zastąpienia. Namawiamy wszystkich, którzy jeszcze nie spróbowali, ale też tych którym próby się nie powiodły.

Pozdrawiamy

Zespół Orkiszowych Pól